Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach
Małgorzata Bryl
Sztukę Jakobi i Leidental Hanocha Levina rozpoczyna zdanie: „Ja, Itamar Jakobi, lat 40, niniejszym oświadczam, że nagle uświadomiłem sobie, iż narodziłem się, żeby żyć”. Jakobi (Artur Święs), znudzony codziennymi rytuałami naprzemiennego parzenia herbaty i partyjek szachów z Dawidem Leidentalem (Andrzej Warcaba), postanawia opuścić gościnne progi domu przyjaciela i wyruszyć na poszukiwanie przygód. Przerysowany i nieracjonalny zamiar Jakobiego wyraża jego marzenie o „wielkim świecie”, ale także zagubienie. Porzucenie i zranienie wieloletniego przyjaciela przychodzi bohaterowi niezwykle łatwo, co dowodzi jego moralnego wyjałowienia. Jakobi egoistycznie wierzy, że uda mu się zbudować swoją przyszłość na nieszczęściu drugiego człowieka – ma nadzieję, iż na tle przegranego, osamotnionego Leidentala wypadnie lepiej. Zachowanie antybohatera nie kontrastuje jednak z postawami pozostałych – równie kalekich emocjonalnie – postaci. Jakobi, pozostawiwszy osłupiałego towarzysza samemu sobie, rozpoczyna „nowe życie” od romansu z Rut Szahasz (Grażyna Bułka), która owija go sobie wokół palca. Z kolei zraniony Leidental postanawia odegrać się na przyjacielu, stając się natrętną przyzwoitką pary, ale i on po pewnym czasie wpada w sidła Rut. Fabuła przypomina na pierwszy rzut oka klasyczny schemat farsy: dwóch mężczyzn i kobieta, która nimi manipuluje. Jednak w dramatach Levina (inspirującego się, między innymi, dramaturgią Samuela Becketta) kompozycja fabularna nigdy nie jest oczywista. Pisarz, piętrząc groteskowe sytuacje, dąży do gorzkiego rozstrzygnięcia. Banalna opowieść o miłosnym trójkącie zaczyna się gmatwać, a relacje między postaciami stają się coraz bardziej skomplikowane. Istotą dramatu nie jest jednak intryga, ale charaktery postaci. Ich wzajemne relacje opierają się na upokorzeniu: są śmieszni dla widza, ale także dla siebie nawzajem. Jakobi, Leidental oraz Rut Szahasz to życiowi rozbitkowie, prezentujący trzy odmiany ludzkiej samotności. Jednocześnie wszyscy troje pragną zmienić swoje położenie i wejść w wymarzoną rolę. Jakobi próbuje to osiągnąć poprzez buntownicze, egoistyczne i hedonistyczne podejście do życia. Leidental świetnie czuje się w roli ofiary, masochistycznie broni się przed powodzeniem oraz pragnie być upokarzany (odtrącony przez przyjaciela i kochankę, przewiązuje się czerwoną kokardą i ofiaruje im siebie w prezencie ślubnym). Z kolei Rut odnajduje się w roli kobiety-modliszki. W jednej ze scen Jakobi mówi: „jestem zadowolony”, Leidental: „a ja cierpię”, zaś Rut oświadcza: „a ja jestem tego powodem”. Po jakimś czasie jednak zdezorientowani ciągłym graniem bohaterowie zaczynają działać na oślep, pogarszając tylko swoją sytuację. Próbują stworzyć na jałowej codzienności atrapę innego, nowego i lepszego życia, ale po ostatecznej klęsce wracają do punktu wyjścia. Sztukę Jakobi i Leidental zrealizowała w Teatrze Śląskim debiutująca w polskim teatrze absolwentka studiów reżyserskich w Bratysławie – Joanna Zdrada. Historia bohaterów zatruwających sobie nawzajem życie, utrzymana w surrealistycznej i farsowej konwencji, została przez nią ubrana w cyrkową i jarmarczną stylistykę. Nie jest to jednak cyrk w cukierkowej odmianie, a raczej mroczny i makabryczny kabaret, w którym występują dziwni i brzydcy klauni. Bohaterowie tego cyrku dziwaków poruszają się jak marionetki, co dobrze oddaje ich wewnętrzne wyjałowienie, słabość i bierność. Przerysowane makijaże (blade twarze, czerwone rumieńce i podkrążone oczy) oraz kostiumy zniekształcające lub uwydatniające niedoskonałość ciał (sztuczne garby, bielizna opinająca grube ciało Rut) czynią z ich nosicieli twory zarówno śmieszne, jak i straszne. Taka charakteryzacja podkreśla, że świat, w jakim żyją bohaterowie, jest kaleki, wynaturzony i zdewastowany. Groteskowość postaci zostaje oddana w przerysowanych gestach aktorskich oraz ruchu scenicznym rodem z komedii slapstickowej. |
p i k s e l |