Stary Teatr w Krakowie
Jolanta Janiczak
Sprawa Gorgonowej
reżyseria: Wiktor Rubin, dramaturgia i kostiumy: Jolanta Janiczak, scenografia i reżyseria światła: Michał Korchowiec, muzyka: Bartosz Dziadosz, kostiumy i wideo: Hanna Maciąg
premiera: 28 marca 2015

 

Beata Kustra
Córka Herosa, jedna z meduz

 

Na dużym głazie, tyłem do widowni, siedzi Margarita Gorgonowa (Marta Ścisłowicz). Bohaterka nieruchomo czeka na rozpoczęcie spektaklu bądź, jak wyniknie z akcji przedstawienia, na początek rozprawy sądowej dotyczącej zabójstwa siedemnastoletniej Lusi Zarembianki (Jaśmina Polak), w której bohaterka jest główną oskarżoną. Na scenę wchodzi amerykański reżyser (Szymon Czacki) i ustawia kamerę tak, aby zarejestrować dziewięciu sądowych przysięgłych w jednakowych, czarnych garniturach, którzy kolejno przedstawiają się i zajmują miejsca w ostatnim rzędzie widowni – tuż obok sędziego (Bogdan Brzyski). Od tego momentu widok z kamery reżysera będzie nieodłącznym elementem spektaklu – rejestrowany na żywo obraz wyświetlany jest na ekranie telewizora stojącego po prawej stronie sceny. Przy biurku umieszczonym po lewej stronie siedzi Stanisława Temida P. (Ewa Kaim) i przez cały spektakl przepisuje fragmenty pamiętnika kochanka Rity, Henryka Zaremby (Juliusz Chrząstowski), które wyświetlane są na filarze znajdującym się obok niej. Nad widownią przymocowany został duży ekran, ukazujący wnętrze ludzkiego organizmu, bądź w epizodzie hipnozy głównej bohaterki, film z podróży na Chorwacką wyspę. Ponadto, co jakiś czas, na scenie pojawia się Katarzyna Krzanowska jako spikerka, która przekazuje ówczesne wydarzenia ze świata. Wielość środków przekazu informacji wykorzystywanych w tym spektaklu, może zakłócić spójny odbiór fabuły, ponieważ każdy widz musi sam wybrać, który wątek w danym momencie chce śledzić. Wydaje się, że jest to celowy zabieg twórców. Sprawa Rity Gorgonowej była jedną z głośniejszych zbrodni popełnionych w przedwojennej Polsce. Dowody były na tyle niejednoznaczne, że wina Rity nigdy nie została ostatecznie udowodniona. Polifoniczność spektaklu odpowiada więc charakterowi dochodzenia i procesu: wszystkie rozgrywające się równocześnie wątki mogą symbolizować poszlaki śledztwa – widz, tak jak ówcześni obserwatorzy procesu, nie może poznać ich wszystkich.

 

Akcja spektaklu rozgrywa się na przestrzeni dwóch lat (1930-1931). Przedstawienie rozpoczyna się od przesłuchania Rity Gorgonowej przez sędziego, który stoi za plecami publiczności. Widzowie mogą odnieść wrażenie, że znajdują się na sali sądowej - także przez ciągłą obecność ławy przysięgłych. Podczas przesłuchania, pomiędzy wykrętnymi odpowiedziami Rity, bohaterka z wściekłością uderza w głaz kilofem, który wyjęła ze znajdującego się przed pierwszym rzędem widowni dołu, po brzegi wypełnionego narzędziami. Dół ten skojarzyć można z basenem przy willi Henryka Zaremby, w którym policja znalazła narzędzie zbrodni popełnionej na Lusi. Twórcy spektaklu rzetelnie przedstawiają poszlaki z procesu Gorgonowej i w dużym stopniu pozostają wierni historii z nocy zabójstwa dziewczyny. Oprócz wykorzystania przedmiotu zbrodni, Rubin i Janiczak przywołują m.in. poszlakę wskazującą na winę Gorgonowej, czyli skaleczenie na jej ręce, przypuszczalnie skaleczoną w kontakcie z szybą  stłuczoną w drodze z ogrodu do sypialni po dokonaniu zbrodni. Autorzy spektaklu bardzo pomysłowo wplatają przy tym w akcję przedstawienia pochodzące z akt sprawy zeznania brata zamordowanej, Stasia Zaremby (Krzysztof Zarzecki). Chłopak w noc zabójstwa siostry widział postać w futrze stojącą w holu domu – w spektaklu, podczas wizji lokalnej, Staś trzyma w ręce plastikową szybę i przez nią patrzy na Gorgonową. Chłopiec nie był pewny czy osobą, którą dostrzegł w nocy, była Rita, więc aby zaznaczyć wątpliwości Stasia, scena była powtarzana kilka razy – do emocjonalnego wyczerpania chłopaka.

 

Twórcy spektaklu nie stają po żadnej ze stron w sprawie zbrodni Lusi. Rubin i Janiczak stawiają w swoim spektaklu różne hipotezy oraz sprawdzają rozmaite warianty przebiegu wydarzeń z grudniowej nocy 1931 roku. Rita nigdy nie przyznała się do zabicia córki swojego kochanka, a w scenie wyżej przeze mnie opisanej, podczas wizji lokalnej z udziałem Stasia, Rita Marty Ścisłowicz opowiadała historię o wyrzuceniu z siebie brudu „wagi około pięciuset zdradzieckich gramów”. Kilkakrotne powtarzanie owej sceny może wskazywać nie tyle na próbę rozwiania wątpliwości chłopca, ileż na sprawdzenie „co by było, gdyby” Rita przyznała się do pozostawienia kału na ścianie. Twórcy zwracają szczególną uwagę na cielesność Gorgonowej. Jak sama mówi to właśnie ciało ją zdradziło i w swoim ciele próbuje swoją winę ukryć. Ścisłowicz z rosnącą furią i zmęczeniem powtarza tę samą sekwencje. Jak już wcześniej wspomniałam, na telebimie wiszącym nad widownią, wyświetlany jest film przedstawiający wnętrze ludzkiego organizmu. Dodatkowo, już po zabójstwie dziewczyny, Lusia pojawia się ponownie na scenie i opowiada o wyglądzie swojego ciała tuż po morderstwie oraz o całym procesie rozkładu martwego organizmu. Ciało staje się więc jednym z najważniejszych tematów spektaklu Janiczak i Rubina.

 

Scena jest wysypana ziemią. Grudki ziemi kojarzą się z grobem. Kopia domu, która została stworzona przez Michała Korchowca, ciągle jest widoczna dla widowni. Reprodukcja willi to surowe ściany, które mają zaznaczyć wygląd domu – nie ma szyb w oknach, jest tylko jeden pokój. Przednia fasada domu zasłania widowni akcję rozgrywającą się wewnątrz, jednak to, czego publiczność nie dostrzeże, ukazuje obraz z kamery amerykańskiego reżysera, pokazywany w telewizorze. Rita oraz jej kochanek, nie są przez publiczność bezpośrednio widziani. W niektórych scenach Gorgonowa specjalnie patrzy w stronę kamery, pyta reżysera, jak powinna się zaprezentować – można wtedy odnieść wrażenie, że akcją spektaklu jest kręcenie filmu o Ricie Gorgonowej. Podczas tej sceny amerykański reżyser właśnie tę dwójkę bohaterów filmuje, przede wszystkim skupiając się Ricie - na telewizorze widać zbliżenia twarzy kobiety, jej gesty oraz mimikę. Pośród wielu pogłosek na temat sprawy Rity Gorgonowej, istnieje taka, że pewien hollywoodzki reżyser chciał nakręcić o niej film. Być może twórcy spektaklu chcieli nawiązać do owej informacji. Wydaje się też, że odnoszą się również do powstałego w 1977 roku filmu o tym samym, co spektakl tytule. Janusz Majewski, reżyser tamtej realizacji, bardzo dobitnie pokazał medialny szum towarzyszący sprawie zabójstwa Lusi. Rubin i Janiczak wprowadzają postać amerykańskiego reżysera, dzięki któremu publiczność „na żywo” może oglądać dokument o Ricie. Ponadto twórcy przedstawienia usytuują sędziego na końcu widowni tak, aby publiczność miała poczucie, że znajduje się w samym centrum procesu, którym żyła niemalż cała międzywojenna Polska.

 

Sprawa Gorgonowej jest jak łamigłówka, w której trzeba zwracać uwagę na wszystkie szczegóły i uważnie śledzić akcję. Raz podglądamy jedzących kolację domowników willi lwowskiego architekta, za chwilę przenosimy się na salę sądową lub bierzemy udział w wizji lokalnej. Wszystkie zmiany akcji odbywają się bardzo gładko i sprawnie. Stanisława Temida P. oraz Sędzia to osoby, których zachowanie pomaga widzom określić miejsca, w których rozgrywane są poszczególne scena: kiedy akcja przenosi się na salę rozpraw, Stanisława Temida przerywa czynność przepisywania pamiętnika Henryka Zaremby i przygląda się Ricie, często także zadając jej pytania razem z Sędzią, który tylko w tych momentach spektaklu uaktywnia się i przypomina o swojej obecności. Dodatkowo, podczas procesu sądowego, światła na widowni zapalają się, a Gorgonowa kieruje swoje zeznania również do widzów – włączając ich w tok rozprawy.

 

Jednym z bardziej zaskakujących momentów przedstawienia jest pojawienie się na scenie hipnotyzera. Po jednej stronie sceny leży Gorgonowa, obok niej kucają hipnotyzer i amerykański reżyser, który trzyma statyw z mikrofonem, by wspomnienia bohaterki były dobrze słyszane przez publiczność. Po drugiej stronie znajduje się reszta bohaterów i przygląda się seansowi. Scena przebiega powoli, przy lekko przygaszonym świetle. Rita zostaje wprowadzona w stan hipnozy, aby opowiedzieć o nocy zabójstwa Lusi. Czy seansowi zostaje poddana postać grana przez Martę Ścisłowicz czy też sama aktorka – tego publiczność nie wie. Zamiast rzetelnych wspomnień Rity z przebiegu wydarzeń z nocy 31 grudnia, dostajemy poszarpaną historię o bólu, samotności i tęsknocie za spokojem, który bohaterka czuła przebywając na chorwackiej wyspie. Właśnie podczas tej sceny na telebimie znajdującym się nad widownią wyświetlany jest film przedstawiający podróż ekipy realizującej spektakl do chorwackiego miasta, w którym urodziła się Gorgonowa. Na filmie widać, jak twórcy Sprawy Gorgonowej stawiają na cmentarzu tablicę upamiętniającą Ritę, ponieważ kobieta nie ma grobu. To ważny i ciekawy aspekt przedstawienia: film przedstawia realne działania twórców spektaklu i bardziej komplikuje odpowiedź na pytanie o to, kto tak naprawdę poddawany jest hipnozie. Zwłaszcza że Marta Ścisłowicz w trakcie prób spektaklu faktycznie kilkakrotnie spotkała się z hipnotyzerem, który występuje w Sprawie Gorgonowej, i poddawała się hipnozie. W spektaklu jednak nie pada żadna odpowiedź. Rubin i Janiczak od początku przedstawienia grają z tym, co realne, i tym, co fikcyjne, prawdziwe dowody i zeznania domowników willi lwowskiego architekta zestawiają z własnymi hipotezami. W efekcie granice między rzeczywistością a fikcją czy fantazją ulegają zatarciu.

 

Morderstwo popełnione 31 grudnia 1931 roku było jednym z głośniejszych zabójstw II Rzeczpospolitej. Proces Rity Gorgonowej budził ówcześnie wiele kontrowersji i do dnia dzisiejszego nie ma jednogłośnego werdyktu stwierdzającego, że to Rita zabiła Lusię Zarembiankę. Twórcy spektaklu nie formułują wyroku. Ława przysięgłych, której obecność wyznacza ramy przedstawienia, składa się z osób faktycznie kiedyś skazanych na karę więzienia. W ostatniej scenie spektaklu schodzą z widowni na scenę i każdy z osobna opowiada o czasie spędzonym w zakładzie karnym oraz o przestępstwie, które popełnili: pobicie kolegi, drobna kradzież. Obok nich ustawia się Marta Ścisłowicz, nie mówi jednak o więziennych losach swojej bohaterki. Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy historie opowiadane przez ławę przysięgłych są prawdziwe, jednak wydaje się, że publiczność wierzy w ich autentyczność. Popełnione przez nich przestępstwa, w porównaniu do zarzutu stawianego Gorgonowej, są błahe. Czy twórcy specjalnie zestawiają drobne przestępstwa z morderstwem, aby publiczność łatwiej wydała wyrok na Gorgonową?
Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak na nowo przypominają sprawę Rity Gorgonowej, jednak nie wydaje się, aby był to jedyny cel ich spektaklu. Procesowi Rity Gorgonowej rozgłos nadały media. Był relacjonowany zarówno przez prasę i radio. Ponadto po raz pierwszy włączono wówczas w tok śledztwa motywy prywatne. Takie nagłośnienie procesu sprawiło, że Gorgonowa została osądzona przez opinię publiczną jeszcze przed wydaniem sądowego wyroku. Twórcy spektaklu chcą, jak się wydaje, wskazać na łatwość formułowania opinii i naiwność w ocenie rzetelności podawanych przez media informacji. Bo przecież ani ówczesne społeczeństwo, ani dzisiejsza teatralna publiczność nie znają prawdy.

p i k s e l