38. Krakowskie Reminiscencje Teatralne, 16-20 października 2013
International Institute of Political Murder
Hate Radio
scenariusz i reżyseria: Milo Rau, dramaturgia: Jens Dietrich, scenografia i kostiumy: Anton Lukas, wideo: Marcel Bächtiger, dźwięk: Jens Baudisch
premiera: 29 października 2011
Aleksandra Haduła
Bezpieczna odległość
Tegoroczna edycja Krakowskich Reminiscencji Teatralnych odbywała się pod hasłem „Światy równoległe”. Prezentowany podczas festiwalu spektakl Hate Radio, produkcja International Institute of Political Murder, jest próbą stworzenia wizji jednego z równoległych światów – równoległych, czyli takich, które nie mają żadnych punktów stycznych ze światem widza.
Spektakl w reżyserii Milo Rau składa się z jednej sceny-instalacji, będącej rekonstrukcją audycji Radia Tysiąca Wzgórz (Radio Télévision Libre des Mille Collines – RTLM), które w 1994 roku w Ruandzie podżegało przedstawicieli etnicznej grupy Hutu do mordowania osób pochodzenia Tutsi. Scenariusz spektaklu powstał na podstawie wywiadów ze świadkami i ocalałymi ofiarami ludobójstwa, ruandyjskimi historykami, specjalistami od mediów oraz grupą byłych pracowników RTLM. Klamrę dla audycji stanowią odtwarzane na początku i końcu przedstawienia nagrania wideo, w których ofiary i świadkowie opisują szczegółowo okrucieństwo swoich oprawców i śmierć bliskich, a jeden z prezenterów RTLM przyznaje, że po kilku latach od tragicznych wydarzeń zrozumiał swoją winę i postanowił poddać się karze. W materiale filmowym twórcy projektu zestawili wyznania ludzi stojących po obu stronach konfliktu, którzy wspominają i analizują historię z przeszłości.
Widzowie słyszą audycję w słuchawkach, jednocześnie śledząc przez szklaną ścianę to, co dzieje się w zrekonstruowanym studiu radiowym. Prezenterzy radia „sympa”, ekstremiści Hutu Kantano Habimana (Dorcy Rugamba) i Valérie Bemeriki (Nancy Nkusi) oraz belgijski dziennikarz Georges Ruggiu (Sébastien Foucault), z zaangażowaniem wykrzykują hasła promujące brutalne zabójstwa jako część modnego stylu życia, obok picia piwa i palenia skrętów. Wszyscy troje są pełni entuzjazmu i niewymownie cyniczni. Działają przede wszystkim za pomocą słów – używają modnego wulgarnego języka (jak zaznacza jeden ze świadków wydarzeń – wcześniej nieobecnego w ruandyjskich mediach, posługują się specyficzną retoryką nienawiści. RTLM przyciąga słuchaczy także popularną muzyką. Siedzący w osobnym szklanym boksie DJ (Afazali Dewaele) kołysze się w rytm kongijskiego popu i Rape me Nirvany. Audycję urozmaicają telefony od wiernych słuchaczy, którzy donoszą o miejscach pobytu wrogów-„karaluchów” i dziękują RTLM za wszelkie dobrodziejstwa: tylko tutaj jedenastoletni chłopiec Hutu może skazać na śmierć czworo ludzi, a potem pozdrowić całą rodzinę i zamówić ulubiony utwór. I tylko dzięki RTLM osoby pochodzenia Tutsi mają szansę uciec, zanim bojówki Hutu dotrą do wskazanego na antenie miejsca.
Radio, które reżyser uczynił głównym bohaterem spektaklu, pozornie nie różni się od znanych nam rozgłośni. Formuła audycji z konkursami, telefonami od słuchaczy i piosenkami z dedykacją powiela popularny schemat. Różnica polega na tym, że RTLM wykorzystuje te elementy do szerzenia nienawiści, która prowadzi do realnej tragedii. Tak skrajne oddziaływanie medium na odbiorców mogło zajść tylko w specyficznych okolicznościach, a pracownicy rozgłośni bardzo umiejętnie wykorzystali radykalne nastroje Ruandyjczyków, spowodowane świeżymi wspomnieniami wojny domowej i istniejącymi od wieków podziałami wewnątrz społeczeństwa. Z perspektywy widza Hate Radio skuteczność, z jaką działało RTLM, jest wprost niewyobrażalna.
Milo Rau bardzo konsekwentnie buduje wrażenie obcości, wiernie odtwarza sytuacje, rezygnując otwarcie z próby ich jednoznacznej interpretacji. Reżyser chce umożliwić widzom doświadczenie zdarzeń bardzo odległych od tego, z czym spotykają się w swoim życiu, próbuje wywołać w nich uczucie całkowitej bezsilności wobec przerażających wypowiedzi radiowców, słuchaczy i ofiar rzezi. Umieszcza odbiorcę w bezpiecznej odległości od ekstremalnych wydarzeń, dzięki czemu rekonstrukcja audycji RTLM może stać się punktem wyjścia refleksji na temat etyki i sposobów wykorzystania mediów do wywierania wpływu na zachowania odbiorców. Fakt, że celem działalności RTLM było doprowadzenie do rzezi, nie może nie przerażać.
Mimo to, w spektaklu Milo Rau groza niknie w potoku słów i informacji. Ujęcie centralnej części przedstawienia w ramy audycji radiowej jest interesującym rozwiązaniem, ale wykorzystanie słów jako dominującego środka wyrazu sprawia, że Hate Radio staje się rodzajem rozpisanego na role przemówienia na temat ekstremalnego zła i tendencji człowieka do moralnego upadku. Przekaz jest sugestywny i jasny, ale nie wprowadza właściwie nic nowego do dyskursu o ludobójstwie z 1994 roku. Ciekawa może się natomiast wydać osobista perspektywa aktorów – uczestników prezentowanych w spektaklu wydarzeń. Nancy Nkusi jest jedną z osób, którym udało się opuścić Ruandę w czasie ludobójstwa; Dorcy Rugamba wyjechał do Belgii po wydarzeniach 1994 roku, a po studiach aktorskich zaczął otwarcie mówić o swoich traumatycznych przeżyciach, biorąc udział m. in. w projekcie Rwanda 94 belgijskiego reżysera Jacquesa Decuvellerie. W spektaklu International Institute of Political Murder oboje w przekonujący sposób wcielają się w cynicznych prezenterów RTLM.
Ponieważ pamięć o wydarzeniach prezentowanych w Hate Radio jest wciąż żywa, a w projekt zaangażowane są osoby, które w nich uczestniczyły, wydaje się, że spektakl musiał przybrać prostą, dokumentalną formę. Poruszany przez twórców temat jest ważny, a jednak zamierzony dystans oraz nagromadzenie propagandowych haseł, opisów tortur i skrajnego cynizmu w tekście stosunkowo krótkiej audycji budzi raczej obojętność wobec niewyobrażalnego okrucieństwa niż niepokój, sprzeciw czy pogłębioną refleksję etyczną. Odległość widza od równoległego świata spektaklu jest zbyt bezpieczna.
|