Teatr Narodowy w Warszawie, Sala Bogusławskiego
Anna Bajek
Konstantin Bogomołow dokonał sprawnej adaptacji obszernej powieści, kondensując poszczególne wątki tak, by nadal między sobą korespondowały. Reżyser podzielił przedstawienie na dwie części, jak informują napisy, wyświetlane na ekranie przed rozpoczęciem każdej z nich, stanowią one Stary i Nowy Testament. Na podobnej zasadzie odwróconej Biblii (pod tytułem starszej części prezentowana jest współczesność, a Nowy Testament to historyczna retrospekcja poprowadzona od czasów II wojny światowej) skonstruowana jest sama powieść, jednak nie pojawiają się w niej nazwy biblijnych ksiąg. Stary Testament w przedstawieniu Bogomołowa odnosi się do części pierwszej, współczesnej wizji zdeprawowanej Rosji, gdy sekta Braci Serca, poszukująca wśród ludzi o aryjskiej urodzie swoich braci i sióstr, działa na zorganizowanych zasadach. Natomiast fragment nowotestamentowy to mesjanistyczna historia Hram (Danuta Stenka), która relacjonuje całe swoje życie i misję powierzoną jej w ramach działalności w bractwie. Bogomołow wzmocnił biblijną stylizację języka w powieści, a w centrum swojego spektaklu umieścił postać Hram. Do obecnych w powieści tematów gnozy, komunizmu, nihilizmu, obrazu rosyjskiego społeczeństwa czy pornografii podszedł z ironią, koncentrując się na diagnozie i pytaniach o człowieka zatraconego w cywilizacji, mechanicznie jedzącego, kochającego, który nie potrafi „mówić sercem”. Brak mu naturalnych, pierwotnych odruchów, uczuć, empatii. Reżyser kwestionuje wartość takiego życia i pyta o zbawienie, możliwość rozgrzeszenia. Sorokin w swojej powieści zwodzi czytelnika, bawi się sakralną stylizacją fikcyjnego świata, pozwala wierzyć w zasadność praktyk i cel uświęconego, wyidealizowanego bractwa: zniszczenie Ziemi i zabijanie ludzi. Bogomołow zdaje się więc, za autorem powieści, pytać o naturę człowieka. O przyczynę i zasadność czynów, osobistą odpowiedzialność, wolną wolę. „Śmierć to najlepsze, co was w życiu spotka” – to ostatnie zdanie, wyświetlane przed publicznością na ekranie, zostało dodane do scenariusza. Reżyser prowokuje widza – co w dzisiejszych czasach oznacza „człowieczeństwo”? I zdaje się – przewrotnie – stawać po stronie Hram i nadistot. Postać Hram pojawiając się na scenie w drugiej połowie spektaklu, wyróżnia się na tle pozostałych bohaterów oraz otoczenia. Stenka początkowo stylizuje długi monolog na opowieść staruszki. Waria Samsikowa urodziła się w rosyjskiej wiosce, w wieku kilkunastu lat została wywieziona do obozu koncentracyjnego w Polsce, gdzie została zauważona przez niemieckiego dowódcę. Mężczyzna po „przebudzeniu” jej serca, które podało imię Hram, przewiózł dziewczynę do Austrii, gdzie senior sekty, Bro (Jerzy Radziwiłowicz), zaznajomił ją z początkami tworzenia bractwa i jego celami. Po zdobyciu niezbędnych informacji Hram zostaje wysłana do Rosji, by tam z braćmi, działającymi na kadrowych stanowiskach Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego ZSRR, wyszukiwać pobratymców. Po śmierci Stalina Hram zostaje aresztowana, oskarżona o pracę na rzecz obcego wywiadu i zmuszona do składania zeznań. Opowieść Hram uzupełnia narrator (Mateusz Rusin). Odczytuje i relacjonuje on historię kobiety z księgi stanowiącej „Nowy Testament”. W jego intonacji i sposobie recytowania coraz wyraźniej wybrzmiewa biblijna, hieratyczna stylizacja. Punkt kulminacyjny spektaklu – obraz tortur, jakim Hram została poddana przez NKWD – utrzymany jest w odmiennej stylistyce. Dochodzi wtedy do intensyfikacji różnych – wizualnych i zmysłowych – bodźców. Mężczyzna pełniący funkcję narratora wynosi na ramieniu krzyż, ekran unosi się, a oczom widzów ukazują się trzy piedestały; na nich stoją otwarte lodówki, w których zamykani byli więźniowie, wśród nich Hram. Stenka opowiadając o maltretowaniu, zaczyna spokojnie, ledwie słyszalnym głosem, pod koniec śpiewnie melorecytuje, współgrając z nasilającym się dźwiękiem, wibrującym w tle. Przechodzi więc od postawy zdystansowanej, przez przepełnioną bólem i emocjami, aż do końcowego wytchnienia, naznaczonego spokojem i nadzieją. Obraz sceniczny budzi skojarzenie z Golgotą, a historia i postawa Hram zostaje w czytelny sposób zestawiona z ofiarą Chrystusa. Również ona poświęca się dla ludzkości, chce uwolnić ją od grzechu, „budząc z uśpienia” serca zdominowane cielesnością. Stara się ratować moralnie martwe społeczeństwo, ukazane w starotestamentowej części. Bogomołow wzmocnił biblijną stylizację języka w powieści, a w centrum swojego spektaklu umieścił postać Hram. Do obecnych w powieści tematów gnozy, komunizmu, nihilizmu, obrazu rosyjskiego społeczeństwa czy pornografii podszedł z ironią, koncentrując się na diagnozie i pytaniach o człowieka zatraconego w cywilizacji, mechanicznie jedzącego, kochającego, który nie potrafi „mówić sercem”. Brak mu naturalnych, pierwotnych odruchów, uczuć, empatii. Reżyser kwestionuje wartość takiego życia i pyta o zbawienie, możliwość rozgrzeszenia. Sorokin w swojej powieści zwodzi czytelnika, bawi się sakralną stylizacją fikcyjnego świata, pozwala wierzyć w zasadność praktyk i cel uświęconego, wyidealizowanego bractwa: zniszczenie Ziemi i zabijanie ludzi. Bogomołow zdaje się więc, za autorem powieści, pytać o naturę człowieka. O przyczynę i zasadność czynów, osobistą odpowiedzialność, wolną wolę. „Śmierć to najlepsze, co was w życiu spotka” – to ostatnie zdanie, wyświetlane przed publicznością na ekranie, zostało dodane do scenariusza. Reżyser prowokuje widza – co w dzisiejszych czasach oznacza „człowieczeństwo”? I zdaje się –przewrotnie – stawać po stronie Hram i nadistot. |
p i k s e l |