Joanna Nyga
niech ci wezmą wszystko – wtedy wszystko będzie twoje
Kolektyw Kobietostan i grupa teatralna Impro w Zakładzie Karnym w Krzywańcu
MARIA K.
w oparciu o Inną od siebie Brygidy Helbig
oraz Księgę Em Izabeli Filipiak
scenariusz i reżyseria: Agnieszka Bresler, opieka i koordynacja: Natalia Górska,
światła: Dawid Ilczyszyn, premiera: 25 kwietnia 2018, Teatr Ósmego Dnia w Poznaniu
Kolektyw Kobietostan powstał w 2016 roku we Wrocławiu, w wyniku kontaktów z wykluczonymi środowiskami kobiecymi, takimi jak zakłady karne i schroniska. Praca tej nieformalnej grupy jest odpowiedzią na rozmowy i głosy niezgody na nierówne traktowanie i lekceważenie tych środowisk. Priorytetem jest podjęcie dialogu z osobami z zewnątrz, także z mężczyznami. Działaczki wypowiadają się w imieniu kobiet, które nie mają szansy zwrócić się do szerokiej publiczności. Utworzenie grupy zainicjowała Agnieszka Bresler, która od wielu lat dociera do najbardziej wyizolowanych środowisk; działania społeczne rozpoczęła w 2005 roku, mieszkając w Szkocji. Zdała sobie wówczas sprawę z siły teatru zaangażowanego, którego kontynuacją jest Kolektyw Kobietostan, tworzony wraz z grupą teatralną Impro Zakładu Karnego w Krzywańcu, reżyserką teatralną Joanną Lewicką, dramaturżką Magdaleną Mróz oraz fotografką Pauliną Anną Galanciak. Twórczynie piszą: „W swoich działaniach podejmujemy tematykę wielowymiarowości kobiety i jej roli w społeczeństwie we współczesnej perspektywie kobiecego empowerment – uwłasnowolnienia, równouprawnienia, upełnomocnienia”.
W ramach działań Kolektywu Kobietostan i grupy teatralnej Impro z Zakładu Karnego w Krzywańcu powstał spektakl Maria K. w reżyserii Agnieszki Bresler, na postawie powieści Inna od siebie Brygidy Helbig oraz Księgi Em Izabeli Filipiak. Przedstawienie zdobyło pierwsze miejsce oraz wyróżnienie od Teatru Ósmego Dnia w V Ogólnopolskim Konkursie Więziennej Twórczości w Poznaniu w kwietniu 2018 roku, a także drugie miejsce i główną nagrodę aktorską w XXVII Ogólnopolskim i XV Międzynarodowym Przeglądzie Sztuki Więziennej w Sztumie w czerwcu 2018 roku.
Historia zaczyna się przewrotnie. Widzimy zakonnice zbliżające się powolnym krokiem do ustawionej po lewej stronie sceny pryczy, na której leży tytułowa bohaterka. Ten obraz odsyła nas do ostatniego etapu życia Marii Komornickiej, spędzonego w zakonnym przytułku. Z historii wiemy, że fragment przedstawia dzień jej śmierci (8 marca 1949 roku, Dzień Kobiet). Jedna z sióstr niesie czarną suknię, w której Maria zostanie pochowana – wbrew swoim przekonaniom. W wieku trzydziestu jeden lat spaliła bowiem damskie ubrania, z czasem wyrwała wszystkie zęby, przybrała nowe nazwisko – Piotr Odmieniec Włast. Odtąd nosiła wyłącznie męskie stroje. Historia przedstawiona w Zakładzie Karnym przez osadzone pozwala na wydobycie kolejnych znaczeń, ponieważ więźniarki mówią poniekąd o sobie: kobietach ubezwłasnowolnionych, kontrolowanych, niezrozumianych i napiętnowanych przez społeczeństwo. Jednocześnie odważnie wypowiadających się w imieniu całego środowiska więziennego.
Przenosimy się do domu wariatów, w tle wybrzmiewa muzyka z lat dwudziestych. Na środku, u sufitu wiszą białe sukienki i fartuchy. W ciemności, która opanowała scenę, wydają się nieskazitelnie czyste. Aktorki rozproszyły się, zajmując miejsca na krzesłach. Na pierwszym planie widzimy siedzącą na pryczy Marię K., obok – aktorkę czytającą na głos gazetę z nekrologiem byłego męża Marii: „Dnia 11 listopada 1933 roku zmarł poeta Jan Lemański. Żona Lemańskiego Maria, literatka, dawno zmarła w zapomnieniu. Dobrze urodzona i świetnie wykształcona, zanim jeszcze skończyła lat dwadzieścia, stworzyła polski modernizm, rzuciła studia w Cambridge, wpędziła do grobu własnego ojca i została aresztowana za włóczęgostwo. W wieku lat trzydziestu jeden ostatecznie uległa obłędowi”1. Historię zmiany płci przez Komornicką postrzegano przez pryzmat szaleństwa, jednak współczesna perspektywa badań nad płcią kulturową i kategorią odmienności komplikuje sprawę. Wątek ten jest o tyle istotny, że w żeńskich zakładach karnych znajduje się wiele transseksualnych kobiet. Jedną z nich jest grająca główną rolę Aleks, co sprawia, że to przez nią filtruje się historię Marii K. Aleks opowiada nie tylko o przejściach głównej bohaterki, ale również o wolności słowa, którą manifestuje w spektaklu poprzez swoją opowieść.
Światło skupia się na Komornickiej, która zastyga w katalepsji . Z offu wybrzmiewa głos : „Bogowie, których stopy przelatują ziemię, a czoła wspierają niebiosa Czarodzieje, nachyleni nad tyglem świata! Starcy piorunowi! Miriado, gwiezdna korono Człowieczeństwa! Ojcowie, którzy królujecie w Niebiosach! Wpuśćcie do domu wygnańca !”. To manifest adresowany do społeczeństwa – zaakceptujcie Komornicką, zauważcie najbardziej wykluczonych. Osadzeni są częścią was, podejmijcie z nimi dialog. Spektakl opowiada o samotności i niezrozumieniu, które dotykają więźniów, co spowalnia albo wręcz uniemożliwia im pracę nad sobą. Po wielu latach spędzonych w więzieniu, gdzie człowiek jest zależny od innych osób i od systemu, słabnie jego zdolność do brania odpowiedzialności. Teatr jest miejscem , w którym owa zdolność jest rozwijana. Wydaje się jednak , że resocjalizację powinniśmy rozpocząć od nas samych . Świadomość istnienia środowisk wykluczonych jest pierwszym krokiem do zmiany .
Komornicka stawia przed widzami krzesełko, siada na nim. Słyszymy głos dochodzący z tyłu sceny: „Co tu robisz, dziwko?!”. Odpowiada, że tylko spacerowała, gdy została zauważona przez patrol, który uznał ją za prostytutkę. Strażniczka z uśmiechem mówi, że zostanie zabrana. Poddano ją upokarzającym badaniom, które, jak twierdzą literaturoznawcy, mogły stać się impulsem do zmiany płci. Z boków sceny wynurzają się aktorki. Podchodzą do wiszących ubrań. Ściągają fartuchy, ubierają się w nie i siadają na pryczy. Zwracają się do głównej bohaterki, opowiadając o roli kobiety posłusznej. Maria-Piotr Odmieniec Włast nie pozostaje na te słowa obojętna: „Im większy duchowy rozbrat między kobietą a mężczyzną, im więcej zwyczajowo-towarzyskich przegród między nimi, im dobitniej ich światy są «dwoma światami», tym w rezultacie mężczyzna staje się brutalniejszy, tym więcej ma ukrytej wzgardy dla płci drugiej, a kobieta – zasklepiona w murach domu, w glinie plotek i w mdłych obłokach despotycznego panowania – tym więcej ma czci dla jego «potęgi», dla jego cech par excellence «męskich», tj. siły fizycznej, samolubstwa, żądzy despotycznego panowania”. Następnie aktorki, przywołują bolesne komentarze inspirowane własnymi doświadczeniami, nawiązujące do słów wypowiedzianych przez Aleks. To reakcje współczesnych Komornickiej na jej twórczość, widzących w niej zepsucie moralne, chorobę psychiczną i pozerstwo.
Niezwykle mocnym gestem jest postawienie Komornickiej na krześle, zaklejenie jej ust czarną taśmą i skrępowanie dłoni. Zostaje ubezwłasnowolniona. Trzy aktorki ubrane w kolorowe boa układają jej ciało. Podnoszą jej ręce, rozkładają nogi. Za chwilę zmieniają pozycję i każą stać w bezruchu. Choćby chciała, nie jest w stanie nic zrobić. Najpierw zakazano jej mówić, zawładnięto więc duszą. Później poddano opresji ciało. Komornicka-Piotr Odmieniec Włast jest szykanowana za swoje poglądy dotyczące cielesności, negatywny stosunek do władzy. Opowieść staje się coraz bardziej uniwersalna. Nie słyszymy wyłącznie opowieści Marii Komornickiej i osadzonych. Historia zaczyna dotyczyć również nas. Osób, które muszą funkcjonować w sferze publicznej, mieszcząc się w narzuconych normach kulturowych. Te normy zostają przełamane poprzez oddanie głosu tym, którym zwykle głosu się nie udziela.
W ostatniej scenie spektaklu Komornicka-Piotr Odmieniec Włast leży w pozycji embrionalnej, pośrodku ogołoconej przestrzeni, na stercie sukienek, które wcześniej wisiały na wieszakach. Jej czarny strój kontrastuje z ich bielą. Po lewej stronie niezmiennie prycza, na środku, przed widzami – przewrócone krzesło, po prawej – jeszcze jedno krzesło. W głębi sceny stoją pozostałe aktorki, które za chwilę przemówią we własnym imieniu. Powoli podchodzą do Aleks, by pomóc jej wstać. Z offu dobiega głos kobiecy, gdy osadzone tworzą zwartą grupę z Aleks na czele. Słyszymy kolejne zdania wypowiadane przez aktorki. Aleks: „W tej atmosferze dusiła się, targała kajdany, aż pękły. Zrywała ze nienawidzoną ohydną niewolą; protestowała przeciwko tyranii mężczyzny – jako córka – kobieta – człowiek”1. Jadzia: „To są uczucia surowo nam wzbronione. A im zdolniejsze, tym powinnyśmy być cichsze i skromniejsze, tym bardziej potulne. Przebijać się cierpliwie, znosić razy”. Szota: „Znosić to, że nasze uczucia i talenty posłużą komuś jedynie za nawóz. A w końcu staną się powodem wywózki do domu wariatów”. Mówią jednym głosem, prosto do publiczności.
W bibliotekach więziennych znajduje się mnóstwo scenariuszy, wykorzystywanych często przez grupy teatralne tworzone przez osadzonych. Korzystały z nich także kobiety z Zakładu Karnego w Krzywańcu, do którego została zaproszona Agnieszka Bresler. „Wyplewienie uprzedzeń i stereotypów zajmuje dużo czasu”, mówi reżyserka w rozmowie ze mną. Jak zauważa, scenariusze sprawiają, że spektakle brzmią jak publiczne przyznanie się do winy. „Wówczas jest to przestrzeń spowiedzi, która nie podważa systemu penitencjarnego ani nie dotyka istoty społeczeństwa”. To przeciwieństwo założeń, które są fundamentem pracy Kolektywu Kobietostan: zapewnienia rozbudowanego obszaru wolności twórczej. Z każdą sceną spektakl staje się bardziej osobisty i intymny. Oddaje się inicjatywę wszystkim więźniarkom biorącym udział w projekcie, dzięki czemu słuchamy opowieści kobiet, mówiących słowami Marii Komornickiej-Piotra Odmieńca Własta. Ostatnia scena to manifest skierowany do społeczeństwa, wyrażający pragnienie podjęcia dialogu. Następuje symboliczne zdjęcie masek, które sprawia, że kobiety wypowiadają się teraz we własnym imieniu. Nie są już anonimowe, nie grają postaci. Pokazują własną perspektywę „uwalniania się ze społecznej i mentalnej pułapki”. Każda historia jest niepowtarzalna. Twórczynie spektaklu pragną, byśmy to sobie uświadomili.
1 Wszystkie kwestie cytuję za scenariuszem spektaklu. |