Maria Kobielska

Przede wszystkim – historia

 

 

Krystyna Duniec, Joanna Krakowska

Soc, sex i historia

Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014

 


Soc, sex i historia Krystyny Duniec i Joanny Krakowskiej to książka zaangażowana w teraźniejszość. Zamiarem autorek jest odbycie nad nią krytycznego namysłu, pozwalającego na jej opis, analizę, interpretację i ujęcie systematyzujące, wskazanie tendencji i przeciwtendencji rządzących polem współczesnej kultury. Odpowiedź na pytanie o temat książki brzmiałaby więc mniej więcej tak, że jest nim bieżący stan polskiej kultury, widzianej pod kątem trzech tytułowych kategorii, czyli tego, w jaki sposób wyraża ona to, co społeczne, to, co związane z płcią i seksualnością, i to, co łączy się ze stosunkiem do przeszłości. Jedenaście składających się na tom esejów łączy założenie, że to na tych trzech obszarach – „socu, sexu i historii” – kultura polska początku XXI wieku żyje najintensywniej, w najważniejszych sporach, ogniskujących jej kluczowe problemy.
Trzeba tu zaznaczyć, że dwie pierwsze kategorie tworzyły tytuł poprzedniej książki tego autorskiego duetu: Soc i sex. Diagnozy teatralne i nieteatralne. Tom wydany dzięki nagrodzie Fundacji Kultury w 2009 roku zbierał przede wszystkim teksty opublikowane przez autorki w czasopismach w latach 1999­‍-2006. W tym właśnie, 2006 roku lokują one symboliczny początek historycznego boomu w polskim teatrze (wskazując jako przedstawienie założycielskie Transfer! Jana Klaty) – po nim wystarczająca wcześniejszej książce para określeń musi więc zostać rozszerzona o „historię”. Rzeczywiście, pierwodruki (przede wszystkim w „Dialogu” i „Didaskaliach”) wydanych przez Krytykę Polityczną esejów pochodzą przede wszystkim z lat 2010-2012 – „soc, sex i historia” przecinają się więc, w ujęciu autorek, w dyskutowanych wówczas tekstach, ale też okazują się przydatne w omawianiu utworów i zjawisk sporo wcześniejszych, a wreszcie w rysowaniu charakterystyki „długo trwającej” polskiej formacji kulturowej.
Zaangażowanie widać najwyraźniej, gdy aktualność wychyla się w przyszłość, a diagnozy stają się prognozami. We wcześniejszej książce autorki odnotowywały „fundamentalną zmianę jakościową” (s. 201) w polskiej literaturze i teatrze, polegającą na stopniowym, częściowo jeszcze nieuświadamianym „dryfowaniu w lewo” (s. 200), które miało swój początek w emancypacji obyczajowej i feminizmie, ale prowadziło do budowania u odbiorców lewicowej wrażliwości poprzez postulowany szeroki projekt edukacyjny. Teatr miał więc, według kończących Soc i sex słów, „stanąć do cywilizacyjnego sporu z narodowo-katolicką władzą”, „budować płaszczyznę porozumienia lewicowych i demokratycznych środowisk” (s. 228). Tę utopijną wizję, przeceniającą chyba możliwości i uogólniającą ideowy obraz teatru, urealnia Soc, sex i historia – książka o tym, jakimi środkami i w jakim kształcie odbywa się dziś zapowiadany cywilizacyjny spór. Duniec i Krakowska diagnozują w niej „kulturę «socu, sexu i historii»”, stanowiącą wyłaniający się „nowoczesny projekt kultury polskiej po transformacji” (s. 251). Zakończenie ich drugiej książki nie jest jednak wyrazem nadziei, a zaniepokojenia: ten świeży, w ich ujęciu, projekt staje się na przełomie roku 2013 i 2014 celem ataków, które mogą zagrozić jego kontynuacji. Pod tym względem „kolejne miesiące będą decydujące dla kształtu kultury i jakości debaty publicznej w Polsce na długie lata” (s. 252), piszą autorki w kwietniu 2014 roku, niedługo przed kolejnym, najbardziej może spektakularnym atakiem, który odbędzie się na poznańskiej Malcie – co dobitnie wzmacnia formułowaną diagnozę.
Jest ona zdecydowanie najbardziej przekonująca w pierwszych rozdziałach książki, skupiających się na ostatnim członie tytułu, czyli historii (stanowią one zresztą około połowy objętości tomu). Swoją drogą, akurat proponowana wyżej symboliczna data wprowadzenia tego tematu na pierwszy plan polskiej kultury jest dyskusyjna i świadczy o pewnej „teatrocentryczności” myślenia autorek, mimo że Soc, sex i historia bynajmniej się do teatralnych przykładów nie ogranicza i śmiało rozciąga swoje rozpoznania na szerszy obszar. Spojrzenie z perspektywy badań nad polską kulturą pamięci ukształtowałoby ten obraz inaczej: akcent przesuwa się z dopełnienia projektu lewicowego teatru, jakim, zdaniem autorek, jest Transfer! (s. 239), na ekspansję konserwatywno-patriotycznych polityk pamięci, którą symbolicznie zaznaczyć można datą 1 sierpnia 2004, otwarciem Muzeum Powstania Warszawskiego. Gest Duniec i Krakowskiej (które skądinąd niespecjalnie korzystają ze słownika i ustaleń memory studies, raz tylko posiłkując się odwołaniem do Jana Assmanna) można jednak rozumieć jako wybór tekstu, który stanowi część wspieranej przez ich książkę narracji emancypacyjnej, a zarazem sprzeciwu wobec takich przedsięwzięć, jak wylansowanie w ciągu zaledwie dziesięciu lat powstania warszawskiego jako kluczowego miejsca polskiej pamięci.
Cytowane wyżej określenie tego emancypacyjnego nurtu mianem „kultury socu, sexu i historii” trzeba potraktować jako daleko posunięty skrót myślowy, problematyzowany zresztą implicite przez same autorki. Oczywiste, że opisywana przez nie „kultura historii” ma również (jeśli nie przede wszystkim) wymiar konserwatywny, narodowy, martyrologiczny – najlepiej same to pokazują, pisząc (częściowo za Przemysławem Czaplińskim) w otwierającej tom Wojnie na narracje o „dwóch projektach historycznych” (s. 25), wolnościowym i przemocowym, krytycznym i tworzonym przez „chwalców narodowej jatki”. Ich emblematami mogłyby być również dwie wzmiankowane daty. Podobnie ma się sprawa z pozostałymi częściami dyskutowanej triady – Duniec i Krakowska pokładają więc nadzieję, należałoby rzec, w kulturze historii, ale krytycznej; socu, ale określanego przez wrażliwość; sexu, ale realizującego indywidualistyczną autonomię. Tymczasem w każdym z tych obszarów pozytywnie waloryzowane przez nie tendencje zderzają się z przeciwtendencjami (choćby historią brązowniczą, socem o charakterze bezwzględnie darwinistycznym, tradycyjno-opresywnym sexem).
Jeśli więc Duniec i Krakowska piszą afirmatywnie o „historii gorącej” (s. 62) waloryzującej zerwanie, gdy zmiana, a nie tworzenie trwałej tożsamości, jest motorem rozwoju społeczeństw, określają tym samym własne zadanie jako autorek Socu, sexu i historii. Gdy kilka akapitów dalej diagnozują, że polskiej historii „zmienić nie można, ale można ją na nowo opowiedzieć” (s. 65) – jest to postulat napisania na nowo właśnie „gorącej” wersji historii, teraz i zaraz, w kolejnych rozdziałach (po Wojnie…, którą cytowane słowa zamykają). Jestem przekonana, że wspomnianych konfliktów nie można diagnozować bez zajmowania zarazem stanowiska. Charakterystyczne, że używana przez autorki konfliktowa i militarna retoryka wielokrotnie ukonkretnia się w jednym obrazie: okopów. Zapewne to właśnie popchnęło Agnieszkę Graff, autorkę wstępu do książki, do naszkicowania sceny (w niestematyzowany, lecz oczywisty sposób nawiązującej do Nie-Boskiej komedii), w której Duniec i Krakowska zwiedzają (w sensie odwiedzin, a nie zwiadu) „okopy wroga” (s. 7). Sądzę, że wypływa z niej trafna diagnoza: chyba nie da się zupełnie nie okopywać na swoich pozycjach, można jednak eksperymentalnie przesunąć uwagę w innym kierunku.
Trzy pierwsze spośród wypełniających „historyczną” część książki szkiców są najwyższej próby przykładami szczególnie sugestywnego prowadzenia tego zaangażowanego, a nawet pełnego zapału i zuchwałego wywodu. Wojna na narracje pokazuje wspomniane przed chwilą okopy jako już od dawna „używane” (s. 25), w ich dzisiejszych i historycznych kontekstach, Rozczapierzanie analizuje emblematyczne gesty i figury służące efektownym performansom polskości, Nie opłakali ich? diagnozuje pamięć o Zagładzie. Autorkom udaje się osiągnąć jednocześnie dwa dość odmienne efekty – po pierwsze, ich spostrzeżenia uderzają swoją oczywistością, ewidentnością; „rzeczywiście, tak właśnie jest”, można pomyśleć, poczuć się jak przy znalezieniu ostatniego elementu układanki. Zarazem jednak nie chodzi tu o schlebianie czytelniczym ramom pojęciowym, utwierdzanie przyjętych poznawczych założeń; nie zawaham się przed określeniem tych tekstów Duniec i Krakowskiej jako rewelatorskich. Autorki nie dają się ponieść z góry przyjętej perspektywie, nie pozwalają, żeby wstępne nastawienie zdecydowało o wnioskach, ogólne tezy i teoretyczne refleksje rozbijają konkretnymi, historycznymi pytaniami. To szczególnie cenne w przypadku rozważań dotyczących Zagłady w polskiej kulturze – gdzie ze zrozumiałych, wręcz szlachetnych pobudek łatwo popaść w uogólnione potępianie dotychczasowego dyskursu czy egzaltację w empatyzowaniu z ofiarami. Duniec i Krakowska pokazują tymczasem na przykład pozytywną, emancypacyjną stronę tużpowojennej uniwersalizacji Zagłady (jako traumy, która spotkała ludzkość jako taką), a ciekawa analiza kolejnych etapów jej odpominania prowadzi je do docenienia obecnego stanu pamięci o niej. Zagłada została dziś, zdaniem autorek, dzięki pracy wykonanej przez kulturę, „w znacznym stopniu zinterioryzowana w polskiej świadomości jako doświadczenie niezawłaszczone i niepodporządkowane polskim mitom” (s. 102). I nawet jeśli nie wszystkie momenty prowadzonego wywodu okazują się równie przekonujące, tekst ten wprowadza w polskie Holocaust studies nowe stanowisko, mające szanse stać się obowiązkowym punktem odniesienia.
Czytelniczą przyjemnością okazują się sytuacje, gdy wnikliwa (a nawet drobiazgowa) uwaga Duniec i Krakowskiej kieruje się w strony, w które samej zdarzało mi się patrzyć, gdy wypowiadają one niejako za nas kwestie, których uwierająco dotąd raczej w komentarzach brakowało – a sądzę, że każdy czytelnik i każda czytelniczka będzie mogła tu podać własny przykład. Osobiście szczególnie jestem autorkom wdzięczna za krótką, ale dobitną analizę zadziwiającego fragmentu Naszej klasy Tadeusza Słobodzianka, sztuki stroniącej przecież od wywrotowej niestosowności, wieloznaczności i komplikacji psychologicznych – gdy ofiara opisuje dokonany na niej gwałt, podkreślając przyjemność, jakiej doznała. Nadal wprawdzie nie rozumiem tego osobliwego momentu tekstu Słobodzianka, to niezrozumienie jednak Duniec i Krakowska potrafią precyzyjnie rozmontować, pisząc nie tylko o seksualnej, ale także etycznej i myślowej perwersji tekstu, pozwalającego na zbagatelizowanie gwałtu i prezentującego sytuację, która „nie poddaje się próbie jakiejkolwiek interpretacji” (s. 49).
Czwarty z kolei szkic dotyczy właśnie Naszej klasy – dramatu i jego inscenizacji w Londynie i w warszawskim Teatrze na Woli – i jest to kolejny tekst w dużym stopniu orzeźwiający (i otrzeźwiający). Duniec i Krakowska śmiało zadają i precyzyjnie formułują rzadko (zbyt rzadko) wypowiadane pytanie: dlaczego najgłośniejsza sztuka ostatnich lat jest traktowana tak, działa tak, jakby stanowiła nową jakość w debacie o Jedwabnem, skoro jej w rzeczywistości – całkiem po prostu, co autorki skrupulatnie argumentują – nie stanowi? Lapidarna analiza zarówno samego utworu (jako tekstu), jak i jego pozycji w kulturalnym polu władzy szkicuje możliwe odpowiedzi na te wątpliwości.
Po tym naprawdę mocnym otwarciu oczekiwania wobec kolejnych rozdziałów książki muszą być spore – co, niestety, szykuje grunt dla pewnego rozczarowania. Wyróżnić można, jak sądzę, dwa problemy metody pisarskiej autorek, które składają się na ten efekt, widoczny zwłaszcza w tekstach opracowujących kwestie społeczne i płciowe. Jeszcze w tekście Kino Polska: Obywatel a Służba Bezpieczeństwa sprawdza się sposób postępowania polegający na zebraniu szereg utworów, zestawieniu ich fragmentów i pokazaniu podobieństw, ponieważ „wszystkie razem dają […] wszechstronny i złożony, spójny i konsekwentny, bogaty w realia obraz” (s. 150). Dalej jednak dotychczasowe nietrywialne interpretacje zaczynają być dominowane przez obfite zestawienia wątków (i cytatów) ze współczesnych powieści i dramatów, wypełniające większe części niedługich szkiców. Gdy badawczą taktyką (bo nie: metodą) staje się enumeracja, wywód zatrzymuje się na początku wspomnianej drogi, która mogłaby prowadzić od opisu przez analizę po interpretację i systematyzujące uogólnienie. Co więcej, ciężar patchworkowego tekstu spoczywa na cytatach i w efekcie trudno trafnie określić jego temat i kryteria, jakie zdecydowały o ich selekcji. Uwikłanie to widać wyraźnie w próbach wytłumaczenia założeń tekstu Performans rodzinny (s. 188) – „całą uwagę poświęcimy rodzinie”, deklarują autorki, ale rodzinie „takiej, jak o niej mówią na przykład trzy współczesne polskie pisarki […]” (podkr. MK). Czy postawiona chwilę wcześniej teza o jej dysfunkcji podyktowała ten dobór przykładów, czy z nich wypłynęła? Duniec i Krakowska w większej części tego tekstu poprzestają na katalogowaniu występujących we wziętych pod uwagę utworach motywów. Utwory zostają więc rozdzielone na warstwy, tak jakby te na siebie nie wpływały, przedmiotem zainteresowania stają się wyizolowane elementy fabuł czy światów w nich przedstawionych. Zręczne zestawianie cytatów, zredukowanie ich do ilustracyjnej roli eliminuje jednak możliwość wzięcia pod uwagę tego, jak każdy z tekstów jest zrobiony, co komunikuje sposobem skonstruowania choćby tych wybranych urywków dialogów czy narracji.

Z tym łączy się drugi problem: przekonujące dotąd wywody idą teraz nieco na skróty, zastępując wnikliwość analiz błyskotliwymi, zdecydowanymi, ale na drugi rzut oka niewystarczająco uargumentowanymi – w krytycznym eseju, nie felietonie – proklamacjami (choćby s. 177: „potrzeba […] mówienia o sobie świadczy o […] wewnętrznym niepokoju”; s. 229: „sztuka […] pełni rolę [inżynierii dusz] skuteczniej niż propaganda i polityka”). Sądzę, że decydujące znaczenie dla pojawienia się wspomnianego rozczarowania ma osłabnięcie zapału autorek do proponowania pojęć – a także figur – nie tylko pozwalających porządkować wywody, ale też zwiększających ich operacyjny potencjał, zachęcających do kontynuowania refleksji. W „historycznej” części swojej książki Duniec i Krakowska właściwie już w samych tytułach i śródtytułach zaopatrują czytelników w pociągające narzędzia, które chce się przykładać do własnych kulturowych doświadczeń. Na szczęście, ten sposób pisania powraca w ostatnim, podsumowującym szkicu (o tytule tożsamym z tytułem całej książki). Nie brak w nim dyskusyjnych twierdzeń (jak przyporządkowanie socu, sexu i historii do mediów – kolejno: kina dokumentalnego, sztuk wizualnych i kina fabularnego), ale opis stopniowego rozbrajania postpolitycznego konsensusu lat dziewięćdziesiątych i wypełniania postulatu systemowej, dzięki skrzyżowaniu tych trzech perspektyw, krytyki (i autokrytyki) kultury znowu nazywa dla czytelników ich własne, bieżące doświadczenia, pokazuje ich powiązania i strukturę. Muszę więc przyznać, że moje pretensje do drugiej części książki Duniec i Krakowskiej mają źródło w rozbieżności pomiędzy jej obiecującym zamiarem – przedstawiania narracji współczesnej kultury pod kątem „poszukiwania przez nie i dyskutowania koncepcji tożsamościowych” (s. 27) kluczowych dla określania się w ramach (bądź wbrew) polskości – a tego zamiaru realizacją w esejach przypatrujących się historii jako czynnikowi tożsamościowych narracji.

p i k s e l