Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Scena Miniatura
Albert Camus
Obcy
reżyseria: Anna Smolar, adaptacja sceniczna: Tomasz Śpiewak, Anna Smolar, muzyka: Jan Duszyński, scenografia i kostiumy: Anna Met, rysunki: Trust, konsultacje choreograficzne: Dominika Knapik
premiera: 27 kwietnia 2012

Karolina Wycisk
Obcość, czyli (nie)istnienie systemu wartości

 

Polska prapremiera Obcego w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (do tej pory jedyną adaptacją tej prozy była realizacja Teatru Polskiego Radia z 1997 roku) zadaje pytanie o aktualność stworzonej przez Alberta Camusa antropologii obcości. Twórcy spektaklu uniwersalizując przypadek człowieka skazanego na śmierć „nie dlatego, że zabił, ale dlatego, że udowodniono mu nieadekwatną reakcję na śmierć matki” problematyzują konflikt jednostki ze społeczeństwem, a jego przyczyny szukają w indywidualnym wyborze życia poza regułami społecznej gry.
Autor Mitu o Syzyfie tak pisał o swoim eseju: „Absurd traktowany dotychczas jako konkluzja, rozpatrywany jest tutaj jako punkt wyjścia”. Analogicznym komentarzem można opatrzyć fabułę Obcego: główny bohater, Meursault, zabił na plaży Araba – jednak nie dlatego, że był on wrogiem jego przyjaciela Rajmunda. Podawaną przez niego przed sądem przyczyną było intensywne słońce, którego promienie odbijały się w stalowym nożu ofiary. Przez to Meursault, podobnie jak Syzyf, określany jest mianem bohatera absurdalnego – takiego, który ma świadomość absurdu rzeczywistości. Wprowadzający w sytuację sceniczną opis przedstawienia na stronie internetowej teatru świadczy o tym, że dla twórców istotne jest przedstawienie figury anonimowego, skazanego za niepoprawną reakcję na śmierć matki bohatera. Meursault zabił człowieka, ale skazany został właściwie za to, że nie płakał na pogrzebie matki. Na pytanie Adwokata, czego dotyczą zarzuty: zabójstwa czy nieodpowiedniej reakcji na pogrzebie matki, Prokurator odpowiada stanowczo: „Oskarżam go, że pochował matkę ze spokojem zbrodniarza”.
Smolar i Śpiewak, jak sami deklarują, przeczytali Obcego bez egzystencjalistycznego komentarza. Nie zawsze jednak założenia twórców okazywały się czytelne w realizacji scenicznej, co wpłynęło na ambiwalentną ocenę spektaklu. Z jednej strony, przyjęta przez reżyserkę forma sądowego przesłuchania narzuca konkretne, przewidywalne i schematyczne rozwiązania, z drugiej – pozwala wydobyć i obnażyć mechanizmy funkcjonowania instytucji. Chociaż takiej koncepcji Obcego można zarzucić banalność, to sam spektakl jest propozycją godną uwagi. Smolar wydobywa nowe akcenty z prozy Camusa, a forma jest tylko środkiem do celu – dogłębnej analizy obcości.
W krakowskiej inscenizacji główny bohater (Grzegorz Mielczarek) nie tylko nie ma prawa do ostatniego życzenia przed śmiercią, ale jest pozbawiony własnego głosu i tożsamości. Na początku przedstawia się, potem na większość pytań Prokuratora odpowiada „tak” lub „nie”, nie podejmuje inicjatywy, nie próbuje się bronić ani tłumaczyć. Anonimowy „M. spod Algieru” wydaje się pustą figurą. Twórcy przedstawienia osiągnęli ten efekt przez odwrócenie perspektywy. Dzieło Camusa to pierwszoosobowa narracja, dwuczęściowy monolog mężczyzny, prowadzony przed i po dokonaniu zbrodni. Na scenie natomiast losy skazańca relacjonowane są przez Prokuratora (Radosław Krzyżowski) i Adwokata (Agnieszka Judycka). Pomysł jest interesujący: tożsamość postaci przypomina tabula rasa, zapisywaną relacjami urzędników w miarę rozwoju śledztwa. Dopiero w więziennej celi, przed wykonaniem wyroku, Mersault podejmuje świadomą decyzję odmowy jakiegokolwiek zaangażowania w życie. Akceptacja absurdu istnienia to zarazem gest braku sprzeciwu wobec własnego losu i dowód wyobcowania bohatera, który niejako sam skazuje się na śmierć, ponieważ – jak mówi Prokurator w mowie oskarżycielskiej – „nie uznając praw społeczności ludzkiej, ten człowiek sam się z niej wykreślił”.
Interpretacja Anny Smolar zainspirowana została z pewnością słowami Camusa – w Notatkach streszczających sens powieści pisarz określił Obcego jako historię człowieka, który odkrył swoją inność i nie chce się z niej tłumaczyć. W analizowany w spektaklu konflikt jednostki ze zbiorowością zaangażowani zostają również teatralni widzowie, którzy stają się świadkami w procesie Meursaulta.
Przestrzeń Sceny Miniatura podzielona została na trzy plany: dwa boczne, znajdujące się na wysokości pierwszego rzędu widowni, i centralny, w miejscu scenicznego podestu, który został usunięty, by osiągnąć wrażenie pogłębienia sceny. Większa część akcji rozgrywa się na środkowym planie – publiczność zajmuje miejsca na podwyższonej widowni i z góry obserwuje rozwój procesu sądowego. Ograny teatralny chwyt włączenia widzów w akcję zostaje przewidywalnie dopełniony: wśród widzów osoby zasiada osoba, która zapowiada proces oraz ogłasza wyrok, reprezentując niejako stanowisko ogółu.
Podłogę pokrywa jasna, gąbczasta materia, tworząca zagłębienia i fałdy budzące skojarzenie z piaskiem na plaży, na której Meursault zabił Araba (efekt potęguje też światło, ciepłe lub rażące jak promienie słoneczne w południe). Prosta, a zarazem oryginalna scenografia (autorstwa Anny Met) utrudnia poruszanie się – aktorzy co chwila zapadają się w nierównej materii podłoża, ich ruchy są czasami zwolnione i ostrożne. Na ścianie w głębi sceny i po bokach wiszą ciężkie, brązowe zasłony, stanowiące umowne granicę sali rozpraw. W głębi ustawiona została szara platforma z okrągłymi wycięciami na głowy lub ręce. Makieta posłuży do zainscenizowania historii głównego bohatera: na jej pionowej ścianie wyświetlane będą slajdy z rysunkowymi postaciami. Dwoje performerów (Dominika Bednarczyk i Rafał Sadowski), ubranych w jednakowe niebieskie kombinezony, wsadza głowy w dziury ściany (jak turyści fotografujący się na tle namalowanego pejzażu) i wciela się w różne postaci z książki Camusa: Szefa, Dyrektora przytułku, kochankę Marię, starego Salamano, Rajmunda Sintésa. Slajdy z czarno-białymi szkicami zmieniają się w rytm konstruowanego przez Prokuratora aktu oskarżenia. Wyświetlane na platformie rysunki przedstawiają kompromitujące sytuacje: Meursaulta pijącego kawę przy trumnie matki, a nazajutrz pływającego w jeziorze i idącego do kina z nowo poznaną dziewczyną. Jego zachowanie zostaje potraktowane jak świadectwo emocjonalnej atrofii, nieprzystosowania do społeczeństwie społecznych norm, braku wyczulenia na wartości oraz dowód na jego obcość. Za tę obcość zostaje skazany na śmierć.
Retrospekcja losów Meursaulta w formie czarno-białego komiksu nie przystaje do pełnego powagi scenariusza postępowania sądowego. Spektakl jest groteskową wizją instytucji, ośmiesza też społeczne rytuały. Dziennikarz (Marcin Sianko) wita obecnych na sali świadków i przedstawia szeroko komentowaną w mediach sprawę zabójstwa Araba na przedmieściach Algieru. Następnie cały proces będzie nagrywał na starym magnetofonie. W trakcie śledztwa padają drobiazgowe pytania o okoliczności zbrodni. Prokurator chce wiedzieć, czy oskarżonego drażni widok Araba, czy cierpi na jakąś chorobę lub czy doznał udaru słonecznego na plaży. Potwierdzone zostają fakty: „21 czerwca o godzinie 13.05 na w miejscu oddalonym o 350 metrów od nadmorskiego domku wypoczynkowego należącego do pana Masson oskarżony oddał pięć strzałów z pistoletu kaliber 9 mm w kierunku Araba”. Po ogłoszeniu wyroku śmierci (wydanego „w imieniu ludu francuskiego”) na scenę wchodzi trzyosobowa reprezentacja społeczeństwa, która ma dokonać resocjalizacji Meursaulta. Ironia tego gestu polega jednak na tym, że na jakąkolwiek poprawę jest już za późno. Pani Maria-sprzątaczka, Lekarz i Kucharz (Bednarczyk, Sadowski, Judycka) w charakterystycznych ubraniach (domowy fartuch, szpitalny kitel, kucharska czapka) to przedstawiciele określonych zawodów. Wprowadzenie do spektaklu stypizowanych postaci, których nie ma w powieści, jest kolejnym środkiem uniwersalizującym przesłanie Obcego. Banalne porady, których udzielają Mersaultowi, dotyczą zdrowego, uporządkowanego, a przez to sensownego trybu życia i mają wskazać mu drogę powrotu do harmonijnej wspólnotowej egzystencji. Jednak fakt, że postaci te przywodzą na myśl idealne, a przez to sztuczne i nierealne wytwory społecznej hierarchii, nie pozwala skazańcowi uwierzyć w głoszoną przez nie społeczną utopię. Meursault nie daje się nawrócić Kapelanowi (Radosław Krzyżowski): wiara też jest pewnym uzasadnieniem istnienia, z którego bohater tuż przed śmiercią – zrezygnował. Credo Camusa, że Meursault to jedyny Chrystus, na jakiego zasługujemy, a wizja życia po śmierci nie ma żadnego znaczenia – mimo że nie zostaje dosłownie przywołane w spektaklu – może być gorzkim komentarzem tej sceny.
 Meursault Grzegorza Mielczarka jest zdystansowany, chłodny i rzeczowy, stoi w jednym miejscu, obojętnie obserwuje przebieg zdarzeń. Jest świadkiem własnego procesu. Kiedy w przerwie między retrospekcją wypadków a ogłoszeniem wyroku Dziennikarz rozdaje jabłka, skazaniec chowa jedno z nich do kieszeni i dopiero na kilka minut przed wykonaniem kary śmierci zachłannie zjada owoc. Ta krótka chwila przed egzekucją (minutnik odlicza czas) jest momentem wyzwolenia, powrotu do natury (zwierzęcość bierze górę nad pełną wyrafinowania, obłudy i zakłamania społeczną grą masek) oraz biblijnym symbolem grzechu i buntu. Mersault uświadomił sobie bezsens istnienia. Po słowach: „Żyłem w taki sposób, mógłbym żyć w inny. Robiłem jedne rzeczy, nie robiłem innych. Jakie znaczenie ma to wszystko?” dobrowolnie podchodzi do szubienicy, spełniając życzenie ogółu. Ten gest jest świadomą afirmacją absurdu egzystencji, która pozwala mu na moment przed śmiercią odzyskać tożsamość.
Obcy Anny Smolar to efekt przemyślanej koncepcji, w której każdy element (muzyka, kostiumy, ruch sceniczny) harmonijnie współgra z pozostałymi. Spektakl wcale nie jest „przyjemny i łatwy” w odbiorze – jego forma szybko męczy widza. Jest to jednak zabieg celowy – podobnie mógł się czuć Mersault, znużony i zmęczony upałem, ale jednocześnie spokojny i szczęśliwy, otoczony ciszą plaży, na moment przed ostatecznym zburzeniem naturalnej równowagi dnia.

p i k s e l