Teatr Polski we Wrocławiu, Scena na Świebodzkim
Czy Pan to będzie czytał na stałe?
reżyseria i opracowanie muzyczne: Michał Kmiecik, dramaturgia: Marzena Sadocha, scenografia: Karolina Sulich, kostiumy: Natalia Burzyńska, ruch sceniczny: Przemysław Kamiński
premiera: 12 kwietnia 2012

 

Katarzyna Mikołajewska
Czołgiem na rabatkę

 

Choć Czy Pan to będzie czytał na stałe? to już 566. premiera Teatru Polskiego we Wrocławiu, to nigdy żaden spektakl nie powstał tu tak szybko. Próby rozpoczęły się 3 marca, a już nieco ponad miesiąc później jego twórcy włączyli się swoim przedstawieniem do protestu ludzi teatru przeciwko władzy.
Punktem zapalnym było ogłoszenie Urzędu Marszałkowskiego Wojewódzka Dolnośląskiego o zmianie statutu teatrów na terenie województwa i zwolnieniu dyrektorów, których zastąpić mieliby profesjonalni menadżerowie. Odbyło się to bez konsultacji z zespołami teatralnymi. W mediach rozgorzała dyskusja, a po kilku dniach powstał „List ludzi teatru” pod hasłem: Teatr nie jest produktem / widz nie jest klientem. Podpisy składali reżyserzy, aktorzy, krytycy, pracownicy teatrów, ale także widzowie, a grane podczas Warszawskich Spotkań Teatralnych spektakle były przerywane odczytywaniem listu przez reprezentantów świata teatralnego, głównie reżyserów i aktorów (Jan Klata, Mariusz Benoit, Magdalena Cielecka, Zygmunt Malanowicz, Ewa Skibińska, Jacek Poniedziałek i Krzysztof Mieszkowski). Innym motywem powstania listu i przejawem głębokiego kryzysu, w jakim – zdaniem jego autorów i zwolenników – znalazły się polskie teatry publiczne, było ograniczenie dotacji na stołeczne teatry i przesunięcie tych funduszy do budżetu promocji miasta. Konflikt podsycany jest nieprzemyślanymi wypowiedziami polityków, a w Internecie piętrzą się komentarze osób opowiadających się po jednej bądź po drugiej stronie. Michał Kmiecik włączył się w inicjatywę ludzi teatru, tworząc spektakl-protest.
Twórcy spektaklu proponują swoistą „przebieżkę” przez najważniejsze wydarzenia związane z tą głośną sprawą. Tytuł Czy Pan to będzie czytał na stałe? mógłby uzupełniać dopisek: „oparte na faktach”, bo scenariusz został skomponowany głównie z fragmentów listów, wywiadów, wypowiedzi na forach internetowych, tylko niekiedy uzupełnionych fragmentami dramatów, które z aktualną sytuacją nie mają ścisłego związku, ale przedstawione w tym kontekście, stanowią trafne komentarze.
Scenografia jest uboga: niedbale porozstawiane krzesła, podłoga wyściełana plakatami ze spektakli Teatru Polskiego, a nad sceną góruje wyświetlony napis „Nasz zakład – Nasz honor i duma” nawiązujący w sposób ironiczny do wypowiedzi wicemarszałka Mołonia, który w swoim oświadczeniu przyrównał teatry do fabryk. Hasło to zostaje jednak już na początku spektaklu zastąpione filmem relacjonującym wydarzenia z Jeleniej Góry, gdzie kilka lat temu aktorzy rozpoczęli protest przeciwko zwolnieniu Wojciecha Klemma – dyrektora tamtejszego teatru. Nagranie przypomina, że aktualna sytuacja jest konsekwencją polityki kulturalnej prowadzonej w Polsce przynajmniej od kilku lat, dlatego „to nie jest bunt przeciwko jednej sprawie, jednemu człowiekowi…”. Ta padająca ze sceny deklaracja zaraz zostaje uzupełniona zdaniem: „…chociaż wiadomo, że trochę jest”, któremu towarzyszy ukłon w stronę obecnego wśród premierowej publiczności Radosława Mołonia – twórcy projektu zastąpienia dyrektorów teatrów profesjonalnymi menagerami. Na ekranie pojawia się także film ze wspominanego już odczytywania listu ludzi teatru (z pewnością nieprzypadkowo wybrano odczyt Jacka Poniedziałka, bo jego ekspresja i wzburzenie nasilające się wraz z kolejnymi zdaniami powodują, że przemowa zyskuje na sile).
W spektaklu jest czas na trzykrotne odczytywanie listu gratulacyjnego Mołonia (Michał Mrozek) do dyrektorów teatrów z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, na przemówienie Bronisława Komorowskiego (Tomasz Lulek) z tej samej okazji, a także na inscenizację spotkania Ewy Skibińskiej z urzędnikiem (Rafał Kronenberger), dla którego brudny komin w teatrze jest sprawą ważniejszą niż droga szminka i bielizna dla aktorek. Oprócz tego Skibińska – informując za każdym razem o źródle cytatu – kilkakrotnie powtarza teksty z rozmowy Moniki Strzępki w Tok FM, podczas której reżyserka, oburzona postawą redaktora Grzegorza Chlasty, zaczęła przeklinać na antenie. Jakub Giel natomiast wygłasza miłosny monolog z dramatu Sarah Kane Łaknąć, zwracając się do obecnych na sali polityków, nawiązując w ten sposób do konfliktu wokół Oczyszczonych w reżyserii Krzysztofa Warlikowskie (ten ironiczny zabieg może zostać zrozumiany tylko przez osoby, które znają historię głośnej premiery spektaklu Warlikowskiego, bo aktor nie robi żadnych wprowadzeń w tematykę swojego wystąpienia, ani też nie podaje źródła cytowanego tekstu). Pojawia się także epizod, w którym reżyserka (Katarzyna Strączek) namawia aktora (Adam Szczyszczaj) do rozebrania się na scenie, aby lepiej wczuł się w granego przez siebie Hamleta, a próbom do spektaklu przygląda się Pani z Województwa (Halina Rasiakówna), której uwagi dotyczące nagości i braku profesjonalizmu u aktora idą w parze z nieznajomością dramatu Szekspira i zupełnym brakiem wrażliwości na projekty artystyczne. Najbardziej sugestywną sceną spektaklu jest projekcja autentycznej rozmowy z Hanną Gronkiewicz-Waltz, której naiwne argumenty w obronie przeniesienia dotacji teatralnych na strefy kibica bawią niemal do łez. Nagranie zostaje zaprezentowane publiczności, podczas gdy aktorzy siedzą w milczeniu na scenie, a ich uśmiechy są wymowniejsze niż jakiekolwiek słowo komentarza.
Ta wielość wątków i odniesień została przedstawiona na różne sposoby. Reżyser wykorzystuje zarówno dosłowne cytaty z wypowiedzi i listów polityków czy internautów, które zostają odczytane lub wypowiedziane przez wchodzących w ich role aktorów, jak i prywatne wypowiedzi grających w spektaklu artystów.
Podczas premiery Czy Pan to będzie czytał na stałe? po każdej pojedynczej scenie, wyświetlonym filmie czy wygłoszonym monologu rozlegała się burza spontanicznych oklasków. Czasem widzowie włączali się nawet w dyskusję lub okrzykami wyrażali swoje poparcie dla stanowiska aktorów. Wydawać by się mogło, że jest to bardzo silny argument przeciwko działaniom władz. Ale trzeba pamiętać, że na premierę zaproszono tylko kilkoro polityków, zaś większość stanowili ludzie w różny sposób związani z teatrem. Na kolejne pokazy również przyjdą ludzie zaangażowani w życie teatralne Wrocławia, a więc trudno oceniać siłę oddziaływania spektaklu, skoro jest kierowany głównie do osób już przekonanych co do słuszności protestu. Z drugiej jednak strony, o spektaklu dyskutowano w mediach, zatem w jakimś stopniu udało się nagłośnić problem.

Czy Pan to będzie czytał na stałe? weszło w maju do repertuaru Teatru Polskiego, a zawartość przedstawienia ma się zmieniać wraz z rozwojem wydarzeń. Trudno w tym momencie wygłaszać opinię, czy spektakl okaże się potrzebny, a argumenty przywoływane przez aktorów skuteczne. Nie jestem zresztą pewna, czy taki właśnie (czysto interwencyjny) był cel całego przedsięwzięcia. Abstrahując od prognoz i złożoności problemu, inicjatywa stworzenia spektaklu-protestu wydaje się jedynym możliwym sposobem wyrażenia własnej opinii przez środowisko aktorów.

p i k s e l