New London Theatre
Michael Morpurgo
War Horse
reżyseria: Marianne Elliott i Tom Morris, adaptacja: Nick Stafford, scenografia i kostiumy: Rae Smith, produkcja lalek: Basil Jones i Adrian Kohler, muzyka: Adrian Sutton, ruchy i choreografia lalek: Toby Sedgwick
premiera: 17 października 2007

 

Beata Kustra
Zaklinacze koni

 

New London Theatre należy do grupy najpopularniejszych komercyjnych teatrów londyńskiego Wes End. Jest teatrem najlepiej wyposażonym technicznie. Wygląd sceny potrafi się zmienić w ciągu kilku chwil (z przodu sceny mogą wysunąć się podesty, ściany audytorium są ruchome, dzięki czemu widownia może być rozmaicie umiejscowiona). Systemy akustyczne są na bardzo wysokim poziome, aktorzy bez użycia mikroportów mogą śpiewać piosenki bądź mówić szeptem stojąc w najbardziej oddalonym od widzów punkcie sceny. Choć wystawiane są tutaj także spektakle oparte na dramatach – Król Lear, Przemiana, Zagłada domu Usherów – najczęściej grywane są musicale takie jak Grease, Cats czy Leave Him to Heaven. Teatr ten nastawiony jest przede wszystkim na atrakcyjną rozrywkę, ma zadowolić widza. Jego produkcje zazwyczaj odznaczają się wystawną, wymyślną, kolorową scenografią oraz bogato zdobionymi kostiumami. War Horse, najnowszy spektakl teatru jest utrzymany w nieco innyj estetyce. Nie ma krzykliwego wystroju ani przepychu scenicznego, a mimo to przedstawienie jest atrakcyjne wizualnie i wywołujące silne emocje.

 

Nad pustą sceną wisi dziwny, biały obiekt przypominający chmurę. Scena po obu stronach jest przedłużona lekko rozpadającymi się od strony publiczności podestami. Podwieszony nad sceną przedmiot to telebim. Zaś zdezelowana, przednia część sceny to okopy, w których będzie rozgrywana jedna, krótka akcja  spektaklu. Poza tymi elementami nie ma żadnej stałej dekoracji – scenografia jest tworzona przez aktorów na bieżąco, głównie z różnie konfigurowanych drewnianych drążków trzymanych przez statystów (raz tworzą zagrodę dla zwierząt, innym razem wnętrze stajni czy targ miejski), albo wnoszona i ustawiana w trakcie spektaklu (drzwi, fragmenty umocnień wojskowych). Dość skromne są również kostiumy, utrzymane w ciemnej tonacji: mundury wojskowe, wiejskie sukienki czy szerokie koszule, na które nałożone są kamizelki.

 

War Horse to przedstawienie oparte na powieści Michaela Morpurgo o tym samym tytule (w opublikowanym przed czterema laty polskim tłumaczeniu Janusza Ochaba powieść nosi tytuł Czas wojny). Akcja, umieszczona w pejzażu wiejskiej Anglii oraz Francji, rozgrywa się podczas I wojny światowej. Głowa rodziny Narracotów kupuje źrebię o imieniu Joey, które nie nadaje się do pracy w gospodarstwie. Albert, szesnastoletni chłopak, zaprzyjaźnia się z koniem i uczy go m.in. jazdy pod siodłem. Joey wyrasta na dużego i silnego konia, dlatego wykupuje go armia, która przygotowuje się do walki na froncie. Chłopak nie potrafi pogodzić się z utratą przyjaciela i, sfałszowawszy swój wiek, zaciąga się do wojska, aby odnaleźć Joey’a. Fabuła spektaklu została oparta na dwóch głównych wątkach: poszukiwania konia oraz burzliwych losów Joey’a, który trafia w ręce niemieckich oficerów.

 

Role zwierząt odgrywają rzeczywistych rozmiarów kukły. Jedną figurą zwierzęcia poruszają trzy osoby – dwie na barkach utrzymują lalkę i za pomocą systemu linek kierują środkową oraz tylną częścią tułowia. Lalkarz, który stoi z przodu, porusza głową za pomocą rowerowej linki hamulcowej, połączonej z przyrządem do sterowania. Każda linka kontroluje jedną część – ucho (każde z osobna), bądź głowę, którą porusza w górę i dół. Dodatkowo lalkarz podtrzymuje ręką głowę konia, koordynując zwroty przedniej części tułowia w prawą lub lewą stronę. Ruchy trzech animatorów są tak perfekcyjnie zsynchronizowane, że koń zachowuje się jakby był żywy: rusza ogonem, reaguje uszami na dźwięki, oddycha. Potrafi stanąć dęba, wierzgnąć tylnymi nogami, ciągnąć wóz i unieść jeźdźca. Podczas sceny galopu Joey’a, lalkarze poruszają nogami kukły. Na telebimie wyświetla się wtedy, przypominający dziecięcy rysunek, monochromatyczny, zmieniający się obraz miasta.

 

Firma Handspring Puppet Company, która przygotowała lalki, stworzyła także szereg manekinów, przypominających postaci żołnierzy oraz kukły innych koni. Na scenie pojawia się także czołg, poruszany przez czterech aktorów. W scenie bitwy armii angielskiej przeciw niemieckiej, twórcy wykazali się niezwykłą pomysłowością. Po obu stronach sceny ustawione zostały wojskowe roty, złożone z kilkunastu żołnierzy. Część z nich konno nacierała na przeciwnika. Aby do krótkich scen, w których potrzebna jest większa ilość zwierząt, nie tworzyć dodatkowych lalek, na scenie pojawiały się manekiny, przypominające przednią część konia. Na nich, zamiast prawdziwych aktorów, siedziały kukły. Scena walki rozgrywała się w zwolnionym tempie, przy migającym, stroboskopowym świetle, w którym trudno było dostrzec animatorów lalek i odróżnić żywych jeźdźców od manekinów. Wrażenie iluzji było zniewalające.
Przy idealnie animowanych kukłach koni mniej uwagi przykuwają aktorzy, choć i oni zasługują na wzmiankę. Jack Loxton, dwudziestodwulatek który wcielił się w postać Alberta, stworzył postać dziecka, opartając się na klasycznym warsztacie aktorstwa realistycznego. Buduje postać przy pomocy małych gestów i ciepłej barwy głosu. W samym środku wojennych zmagań, wśród aroganckich i bezdusznych ofecerów czy żołnierzy, Albert nie kryje lęku. W jednej ze scen zwierza się swojemu kompanowi, że marzy o powrocie do domu – zaczyna płakać i mówić łamiącym się głosem , patrząc w stronę publiczności (co, oczywiście, potęguje efekt wzruszenia).

 

Twórcy wykorzystują również wizualizacje, które wyświetlane na telebimie imitują galop konia – w scenach, w których Joey biegnie na ekranie widać szybko przesuwający się krajobraz. Na ekranie wyświetlane są też krótkie filmiki, pokazujące  publiczności miejsce, w którym toczy się akcja danej sceny, np. obraz statku na burzliwym morzu. Ważną rolę w budowaniu atmosfery odgrywają światła. Wydarzeniom toczącym się w miejscach bezpiecznych, oddalonych od wojennej rzeczywistości, towarzyszą ciepłe odcienie żółci czy pomarańczu. Kiedy natomiast bohaterowie znajdują się w centrum działań militarnych, scenę zalewa zimne, niebieskie światło. Podobnie skonstruowana jest warstwa dźwiękowa spektaklu: delikatna i cicha muzyka lub śpiewany na żywo lejtmotyw zestawione zostały z odgłosami walki, strzałów i wybuchów granatów.

 

Historia kończy się w szpitalu wojskowym, gdzie spotkają się ranny Joey i oślepiony przez gaz Albert. Chłopak z przewiązanymi białą chustą oczami siedzi na proscenium. Za nim stoi oficer niemiecki z wymierzoną w Joey’a bronią. Chce go zabić, ponieważ koń jest osłabiony i nie przyda się już wojsku. Nie wiedząc, że Joey jest obok niego, chłopak bezmyślnie wykonuje trik (dmuchnięcie w złożone dłonie), którym zawsze przywoływał konia do siebie. Koń podchodzi do rannego chłopca i parsknięciem wita się ze swoim właścicielem. Zajście to powoduje, że oficer rezygnuje z zabicia konia. Finał toczy się nieśpiesznie, co potęguj emocje widowni czekającej na rozwiązanie akcji. Ogląda się go jak fragment filmu. Pomimo że wszyscy aktorzy znajdują się cały czas na scenie, akcja jest podzielona na szereg przeplatających się obrazów, przypominających montowane ujęcia filmowe: kiedy niemiecki oficer tłumaczy swoim towarzyszom, dlaczego należy zabić konia, Albert siedzi nieruchomo w półmroku; kiedy natomiast chłopak płacze nad utratą przyjaciela, reszta aktorów zastyga w bezruchu.

 

Twórcy spektaklu War Horse postawili na prostą fabułę i tradycyjną iluzję, lecz bardzo kunsztownie i efektownie zrealizowaną. Światła, muzyka i wizualizacje współgrają z akcją sceniczną, silnie oddziałując na widownię i przenosząc ją w kolejne miejsca akcji. Pomimo braku bogatych kostiumów i rozbudowanej scenografii, spektakl sprawia wrażenie superprodukcji, nastawionej przede wszystkim na zachwyt i wzruszenie widza. Trzeba przyznać, że jest to teatr komercyjny z najwyższej półki, oparty na świetnym warsztacie, znakomicie użytej technice teatralnej, a emocjami widza manipuluje w sposób tyleż subtelny i wyważony, ile skuteczny.

p i k s e l